niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 1

    Bycie przyszłą ofiarą seryjnego mordercy, to nie lada wyzwanie nawet dla kogoś o mocnych nerwach. Jednak bycie bratnią duszą seryjnego mordercy jest chyba jeszcze gorsze.
    Kiedy ta historia się zaczęła Lilith nie wiedziała nic o Jeffie, ani on nic nie wiedział o niej. W telewizji co jakiś czas pojawiały się programy o tajemniczym seryjnym mordercy, który bezlitośnie kaleczy swoje ofiary i stale powiększa ich grono, ale nikt nie brał ich na poważnie. Co ciekawe, każdy szybko zapominał, że taki program oglądał. Jeff szybko stał się więc postacią z legend miejskich.
    Lilith miała prawie siedemnaście lat. Była to dosyć wysoka, szczupła dziewczyna o spokojnym wyrazie twarzy. Nie należała do ludzi delikatnych i uroczych. Życie już wiele razy dało jej poznać swoje najokrutniejsze oblicze, więc szybko zrozumiała, że jeśli chce przetrwać na tym świecie musi być silna i niezależna. Dlatego z utęsknieniem wyczekiwała swoich osiemnastych urodzin i możliwości wyniesienia się z miasta.
    Ze swoją rodziną nie chciała w ogóle mieć nic wspólnego. Jej rodzice byli wręcz chorobliwie zafascynowani wszelką magią i okultyzmem (dlatego też obdarzyli Lilith takim imieniem). Dalsi krewni nie utrzymywali z nimi kontaktu i uważali za dziwadła. Lilith też uważała ich za dziwadła.
    W szkole nie była zbyt popularna, ale nie była też wyrzutkiem. Wiele osób nie darzyło jej sympatią przez to, że była w stosunku do nich szczera i miała czelność wytykać im ich słabości. Lilith dzieliła ich wszystkich na dwie grupy. "Normalnych"– czyli takich, z którymi mogła zamienić parę słów i "Zwierzęta"– z którymi porozmawiać się nie dało. Nie miała bliskich przyjaciół i nie chciała ich mieć. Musiałaby wtedy zacząć się o nich troszczyć, a to psułoby jej poczucie niezależności.

    Pierwszą ofiarą była Madame Lolipop – miejscowa prostytutka. Znaleziono ją w środku lasu z wyprutymi jelitami i charakterystycznym uśmiechem wyciętym na twarzy. Znajomi Lilith zareagowali na to kilkoma sarkastycznymi uwagami o Jeffie i jego upodobaniach seksualnych. Tom, który był najstarszy i posiadał opinię osiedlowego cwaniaka zrobił na szkolnym murze napis "Jeff zabrałeś moją dziwkę!  Pieprz się!".
Właśnie wtedy do wszystkich zaczęło docierać, że w strasznej historii opowiadanej na przyjęciach, gdy jest się zbyt zmęczonym żeby tańczyć, może kryć się ziarno prawdy. W środku nocy mieszkanie Toma odwiedziło kilku nieznanych mu mężczyzn, wyglądających jak tajni agenci. Nazajutrz miał zapewnioną pełną ochronę, w pokoju zainstalowany monitoring, a do szkoły jeździł radiowozem. Nie spuszczano go ani na chwilę z oka. Mimo to Jeff sobie poradził. Toma znaleziono w kostnicy tuż obok ciała Madame Lolipop, a na murze pojawił się kolejny napis, tym razem zrobiony krwią.
"Nie martw się stary. Miłość nigdy nie umiera, ona po prostu idzie spać."
    Najciekawsze jednak było to, że Jeffa nikt nie zauważył. Nie uchwycono go na żadnej z kamer, a ochroniarze nie widzieli w okolicy nikogo podejrzanego. Nikt nawet nie zobaczył, kiedy Tom został porwany. To, co zrobił Jeff przechodziło ludzkie pojęcie.
Śmierć Toma została przyjęta wśród młodych mieszkańców miasta jak tragedia na skalę światową. Wszyscy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przypomnieli sobie, że mieli gdzieś daleko krewnego, lub przyjaciela, który też został zabity przez Jeffa. Zaczęli też zwracać uwagę na audycje o nim, do których wcześniej nie mieli nawet dostępu. Tak jakby nagle ktoś ściągnął im klapki z oczu.
    – Kiedy wreszcie czegoś się dowiemy?! – szlochała Rebbeca. – Powinni tego uśmiechniętego gnoja zastrzelić! A oni bawią się w teorie spiskowe!
    Dziewczyna Toma niemal kilka razy dziennie wypytywała funkcjonariuszy o szczegóły związane z morderstwem, ale zawsze napotykała mur milczenia.  Powtarzano jej to, co każdemu, że Jeff jest postacią fikcyjną, a Tom został zabity przez zafascynowanego nim naśladowcę.
    – Gdyby się nie wychylał, to w ogóle by do tego nie doszło – stwierdziła Lilith – Chciał zabłysnąć no i zabłysnął. Jako kolejna gwiazda na niebie.
    Rebbeca popatrzyła na nią z odrazą i odsunęła się na znaczną odległość.
    – Zawsze byłaś jakaś dziwna – syknęła – Nie zdziwiłabym się, gdybyś skończyła z tym Jeffem w jednej celi.
    Lilith nie odpowiedziała. Wcale nie czuła się obrażona. Wiedziała jak to jest chcieć pozbawić kogoś życia. Gdyby tak jak Jeff spełniała wszystkie swoje marzenia o śmierci niektórych osób, także byłaby seryjną morderczynią.

7 komentarzy:

  1. Wreszcie jakieś FF o Jeffim po polsku. Zapowiada się super, mam nadzieję ze pozostałe rozdziały też takie fajne jak pierwszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie? Jest dużo tylko trzeba poszukać. XD

      Usuń
    2. Szczerze? Jest dużo ff, ale takie poważne, to chyba tylko anglojęzyczne. Na wattpadzie można spotkać takie, co czytasz i pękasz ze śmiechu. Fanki Jeffa w dużej mierze nie potrafią pisać. Ale to zapowiada się całkiem dobrze
      (nie mam konta google dlatego anonim)

      Usuń
    3. ^ popieram. Robią z Jeffa milusiego idiotę zakochanego w głównej bohaterce ._.

      Usuń
  2. Zaczynam czytać mimo, że oryginalna historia jest O KRO PNA

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótkie rozdziały ;(

    OdpowiedzUsuń