poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 9 (z Eyeless Jackiem)



Następnego dnia Lilith poznała kolejnego "odmieńca".
Był nim Eyeless Jack. W odróżnieniu od Jeffa, cichy i nieśmiały, łatwo można było zapomnieć o jego obecności. Miał bardzo ciekawą dietę, ponieważ jadł tylko ludzkie nerki.
Jeff przyszedł wieczorem trzymając za ramię niższego od siebie chłopaka w niebieskiej masce.
– Może tu spać? – poprosił wskazując na kolegę – Jest grzeczny.
– Jasne – Lilith uchyliła drzwi – Wejdźcie. Będę musiała chyba zrobić trochę więcej kanapek. Byłam przekonana, że przyjdziesz sam.
– Jack ma swoje własne jedzenie – mruknął Jeff
– To wspaniale. Możesz spać w salonie – zwróciła się do Jacka, który do tej pory w ogóle się nie odezwał. On w odpowiedzi wyjął małe pudełeczko przypominające śniadaniówkę i skalpel.
– Nereczkę?– zapytał otwierając pudełko – Świeża.
– Nie, dziękuję– Lilith odsunęła się na znaczną odległość – Raczej nie przepadam za tego typu potrawami.
Jeff poszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Wyjął sok pomarańczowy i wypił go.
– To miało starczyć dla nas dwojga! – dziewczyna wyrwała mu karton z ręki i potrząsnęła nim, ale w środku nic już nie było – Trudno, zrobię sobie herbaty. Aha, zapomniałabym! Kupiłam ci coś Jeff.
– Do jedzenia?– zapytał szeptem
– Nie całkiem. Chodź do pokoju, to ci pokażę.
– Nowy nóż? Tasak? Wiem, to pewnie piła mechaniczna! Żebym mógł robić jak na tym filmie!– zgadywał idąc za nią jak pies
–Nie– odparła mu z przekąsem i sięgnęła po reklamówkę leżącą na łóżku– Popatrz!
W środku była biała bluza, zupełnie identyczna z tą, którą Jeff miał teraz na sobie, tylko większa o rozmiar (i czystsza).
– Podoba ci się? Wreszcie udało mi się znaleźć taką bez żadnego napisu.
– Mam już jedną bluzę.
– To będziesz miał nową. Chciałam kupić ci dwukolorową, ale pewnie przyzwyczaiłeś się już do plam na białym tle, co?
–Tak– szepnął i dotknął materiału– Podoba mi się. Jest miła w dotyku, zupełnie jak twoja skóra.
Lilith uśmiechnęła się słysząc to porównanie.
– Teraz materiał jest nowy, ale pewnie za parę miesięcy zrobi się podobna do tej starej. Jeżeli nie będziesz o nią dbał, to szybko się zniszczy.
– Będę o nią dbał– obiecał– Dziwnie się czuję, bo nikt nigdy nie dał mi bluzy. Zwykle, jeśli chciałem nową, kradłem z szaf moich ofiar. Powinienem podziękować?
– Nie musisz, jeśli nie chcesz.
Jeff zdjął starą bluzę i rzucił ją w kąt. Lilith udało się zagonić go pod prysznic, zanim ubrał nową. Nie rozumiała, dlaczego on nie czuje potrzeby umycia się. W rzeczywistości czuł ją, tylko rzadziej niż normalni ludzie.
Wrócił z łazienki szybko, jednak zapomniał się wytrzeć. Lilith rozczesała mu jego długie włosy, a potem związała je gumką.
– Nie podoba mi się– stwierdził Jeff– Co za niewygodna fryzura!
– Ale wyglądasz bardzo ładnie!– zapewniła go– Zupełnie jak normalny człowiek.
– Chcę znów wyglądać jak morderca.
Dziewczyna rozpuściła mu włosy, bo była już zmęczona i nie chciała marnować czasu na kłótnie z nim. Położyła się do łóżka, ale wcześniej zapaliła lampkę nocną, ponieważ chciała poczytać książkę. Jeff wsunął się pod kołdrę, obok niej.
– Co czytasz? – zapytał
– Takie romansidło. Nudne jak flaki z olejem, ale chciałam to dokończyć i oddać Alice. Pożyczyłam od niej, bo okładka wydawała mi się ciekawa, ale treść jest okropna. Pomaga na bezsenność.
– Mogę być z tobą szczery?
– Jasne, że tak.
– Ja też jestem dobrym lekiem na bezsenność. Zwykle ludzie po pierwszym spotkaniu ze mną idą spać.

Lilith zasnęła dopiero dwie godziny później, ponieważ wdała się z Jeffem w dyskusję o jego poprzednich ofiarach. Bardzo lubił o nich opowiadać, ale nigdy nie poruszał tematu swojej rodziny. Widać było, że śmierć rodziców nie jest dla niego tak bolesnym tematem jak śmierć brata. Gdy tylko sobie o nim przypomniał, kulił się i milkł na dość długo. Czasem dziewczyna myślała, że zaczynał płakać, ale było to tylko złudzenie.
Obudziła się słysząc czyjeś kroki. Była przekonana, że to Jeff po prostu idzie do toalety, albo nie może zasnąć i przechadza się po pokoju. Poczuła jak jej koszulka zostaje podwinięta i nagle ktoś zaczął robić jej bolesne nacięcia na plecach, w okolicy nerek. Był to Eyeless Jack. Próbowała krzyknąć, ale zasłonił jej usta dłonią i ciął jeszcze głębiej. Jej jęki na szczęście obudziły Jeffa. Błyskawicznym ruchem doskoczył do Jacka i powalił go na ziemię z ogromną siłą.
– Zostaw ją w spokoju. Ona jest moja– syknął– Miałeś nie robić jej nic, pamiętasz? Taka była umowa!
Eyeless Jack podniósł się z podłogi, na której widoczne były teraz plamy czarnej, gęstej mazi.
– Przepraszam – szepnął w stronę Lilith – Ale jestem taki głodny... Nie chciałem. Najlepiej będzie, jeśli stąd pójdę.

– Dlaczego to robi?– spytała dziewczyna, kiedy udało jej się zatamować krwotok– Dlaczego on zjada ludzkie nerki?
– Nie mam pojęcia. Taki był, od kiedy Slenderman przygarnął go do naszej grupy– odparł Jeff – Chronimy go przed SCP.
– Nie rozumiem was. Skoro ta fundacja ma pomagać odmieńcom, to chyba znaleźliby jakieś wyjście z tej sytuacji? Mnie osobiście SCP kojarzy się tylko z Clarkiem, ale chyba pracują tam też dobrzy i uczciwi ludzie?
– Teoretycznie tak, tylko że jeśli dostaliby go w swoje ręce, to nie dawaliby mu nerek do jedzenia, a on bez nich nie przeżyje. W takim razie próbowaliby znaleźć jakiś zamiennik, by utrzymać go przy życiu. Eksperymentowaliby na nim. Nawet jeśli robiliby to w dobrej wierze, wyobraź sobie ile musiałby wycierpieć. Nie jest mi go szkoda, ale pomagam mu od czasu do czasu. Dlatego chciałem by tu przenocował.
– Czy on... no wiesz, ma jakieś szanse na przeżycie bez tych nerek?
– Takie same jak ty bez jedzenia i picia. Próbował już normalnej diety, ale zawsze rzygał jak kot– Jeff wziął do ręki chustkę, którą Lilith starła krew i ukradkiem ją powąchał
– Mam nadzieję, że to wystarczy – dziewczyna skrzywiła się i próbowała wyrównać krzywo przyklejony wielki plaster– Nie potrafię robić sobie opatrunków.
– Jest całkiem dobrze. Przez kilka następnych dni musisz spać na brzuchu i rany ci się zagoją– dzięki tak wielu morderstwom Jeff miał ogromną wiedzę na temat ludzkiego ciała i wykorzystywał każdą okazję, by się tym pochwalić.
– Zapomniałam ci podziękować. Uratowałeś mnie – powiedziała do niego, gdy leżeli już w łóżku. Jeff nic nie odpowiedział. Dusza trzynastoletniego chłopca, która cały czas w nim żyła, uratowała życie Lilith, ale tylko dlatego, że dusza bezwzględnego mordercy, chciała ją później zabić.

3 komentarze:

  1. Biedny Jack. Szkoda mi się go zrobiło normalnie. Z jedną nerką da się żyć, ja na miejscu Lilith pozwoliłabym mu się najeść. Po prostu zgłodniał biedactwo.

    OdpowiedzUsuń
  2. SCP polująca na ludzi z creepypyast. Tego jeszcze nie było. Ale w sumie racja. Eyeless Jack jest o wiele lepszy od Jeffa (chociaż obu kocham)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju EJ to moja pirsza creepypasta. On jest fajny

    OdpowiedzUsuń