poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 3

    Tak więc nadal żyła. Nie był to jednak najlepszy etap w jej życiu.
    Zaczynała być zła na Jeffa za to, że potraktował ją z litością. Teraz kręcił się wokół niej inny człowiek. Był to Clark – młody agent Fundacji SCP, która bezskutecznie starała się schwytać seryjnego mordercę. Doskonale wpisywał się w typ mężczyzn, których Lilith nienawidziła z całego serca. Przesadnie romantyczny, ciągle pojawiał się "przypadkiem" tam gdzie ona i uważał się za rycerza w lśniącej zbroi. Był też obleśnym zboczeńcem, co czyniło go skutecznie odpychającym, pomimo miłego wyglądu.
    Mimo stanowczych sprzeciwów była ochraniana przez cały czas. Cieszyła się, że przynajmniej pozwolili jej nadal mieszkać w swoim małym mieszkanku. Na pogrzeb rodziców naturalnie jej nie puszczono. Przez Clarka.
    Sześć dni po spotkaniu z Jeffem obudziły ją hałasy dobiegające z kuchni. Zegarek pokazał czwartą rano. Ktoś najwyraźniej już nie spał, tylko zabawiał się we włamywacza i teraz czegoś szukał. Pomyślała, że pewnie chcą zainstalować jej w domu kolejną kamerę (wszystkie wcześniejsze odnalazła i zepsuła). Wyszła z pokoju obiecując sobie, że ktokolwiek to będzie ostro pożałuje zakłócania jej spokoju.
    – Jeff?! – krzyknęła zszokowana widząc, kto ją obudził – Mogę wiedzieć, jakim prawem żresz bezczelnie to, co mam w lodówce?
    – Jesteś jedyną osoba, którą tu znam. Wiem gdzie mieszkasz. Wiem, że nie zadzwonisz po psy, bo nie powiedziałaś im jeszcze o naszej zabawie. I jestem kurewsko głodny – nawet nie spojrzał w jej stronę mówiąc to.
    – Odsuń się – Lilith złapała go w pasie i pociągnęła w swoją stronę. Był bardzo szczupły – Kurwa! Wszystko zjadłeś – krzyknęła widząc, że w lodówce został tylko jogurt.
    Jeff zachichotał złośliwie. Widzieć czyjąś wściekłość było prawie tak samo przyjemnie jak widzieć strach.
    – Jak można pozbawiać swoją ofiarę ostatnich posiłków?! Według ciebie mam przez miesiąc przetrwać o samym powietrzu?! Od kiedy tu jesteś? Kto w ogóle wpuścił cię do środka, przecież na zewnątrz jest mnóstwo ludzi!
    – Wiesz – Jeff przekręcił głowę lekko w bok –Nie było tak źle. Wchodziłem do bardziej strzeżonych miejsc.
    – Po ilości świeżych plam na twojej bluzie wnioskuję, że pod moim domem leży stos trupów – dziewczyna spojrzała na niego i skrzywiła się – Mogę ci to wyprać, jeśli chcesz.
    –Mam tylko jedną! – Jeff odsunął się – Nie dam ci jej, bo będzie mi zimno. A tamci sami byli sobie winni. Próbowałem grzecznie z nimi porozmawiać, ale oni zaczęli do mnie strzelać.
    Lilith ziewnęła i potarła dłonią oko
    – Idę spać, a ty rób co chcesz. Tylko nie podpalaj niczego. Dobranoc.
    – Idź spać! – syknął w odpowiedzi – Co? – spytał, gdy odwróciła się do niego ze strachem – masz miesiąc, mówiłem ci. Ja dotrzymuję słowa.
    Lilith wróciła z powrotem do swojego pokoju, ale wiedziała, że i tak już nie zmruży oka. Nie czuła strachu przed Jeffem, chociaż wiedziała, że powinna. Kto normalny pozwala seryjnemu mordercy siedzieć w swoim mieszkaniu?! Jego samego też to dziwiło. Jeff w swoim życiu zabił już wiele osób, ale jeszcze nie zdarzyło się, by ktoś zachowywał się względem niego w taki sposób. Wytłumaczył to sobie tym, że Lilith pogodziła się już ze śmiercią i teraz wszystko jest jej obojętne. Nie próbuje z nim walczyć, bo wie, że nie wygra, a więc zaczęła traktować go, jakby był zwykłym człowiekiem.
    Parę minut później dziewczyna zobaczyła jak Jeff wchodzi przez uchylone lekko drzwi. Patrzył na nią przez chwilę, prawdopodobnie oceniając czy już zasnęła, a następnie podszedł bliżej. Siedział na podłodze przy łóżku. Ich twarze niemal się dotykały.
    – Kto ci to zrobił? – Lilith pogłaskała Jeffa po policzku. Jego biała skóra okazała się szorstka w dotyku.
    – Ja sam–mruknął – Nie podobam ci się?
    – Nie wiem– odparła mu – O mordercach raczej nie myśli się w tych kategoriach.
    – Powiedz! – nalegał – Uważasz, że jestem piękny?
    –To chyba dla ciebie bardzo ważne, co? – Lilith starała się zyskać na czasie, myśląc nad odpowiedzią najbardziej zbliżoną do prawdy, a jednocześnie taką, która by go nie uraziła. Nie ma nic gorszego niż urażony psychopata – Uśmiechnij się!
    Jeff wyszczerzył zęby i wyprostował się nienaturalnie. Sprawiał wrażenie lekko nieokrzesanego wesołego dzikusa. Nie sposób było się nie roześmiać na jego widok. Bardzo spodobał mu się sposób w jaki Lilith się śmiała. Chciał jeszcze ją rozbawić, by zobaczyć jak się śmieje.
    – Jesteś śliczny – stwierdziła – Ale jeśli przyszedłeś tu szukać jedzenia, to go nie znajdziesz.
    – Wiem. Nie jestem już głodny.
    –To czego jeszcze chcesz?
    – Mogę się zdrzemnąć tu, obok ciebie? Jestem już bardzo zmęczony.
    – W takim uświnionym ubraniu mogę cię co najwyżej wpuścić na wycieraczkę!
    Jeff prychnął z irytacją.
    – Chcesz się ze mną bzykać, że ciągle każesz mi się rozbierać?!
    – Skąd! Po prostu Clark lubi tu węszyć i o wszystko mnie wypytywać. Gdyby zobaczył na łóżku krew, chyba przykułby mnie do siebie kajdankami!
    – Głupie imię. To twój chłopak? – Jeff ściągnął bluzę i podkoszulek, a potem poszedł za Lilith do łazienki – Gacie też mam zdjąć?
    – Na wypranie tego trzeba będzie poświęcić kilka dni. Spodnie i tak masz w dość dobrym stanie...– dziewczyna rozłożyła w rękach jego podkoszulek i przyjrzała mu się sceptycznie – Chcesz jakiś większy?
    – W tym mi dobrze.
    Jeff od momentu porzucenia domu zmieniał bluzę już kilka razy, jednak podkoszulek zawsze sobie zostawiał. Nie ze względu na sentyment, bo o takich uczuciach jak sentymentalność nie wiedział kompletnie nic. Po prostu zapominał o nim ciągle i tym sposobem ciągle nosił rozmiar dla trzynastolatka. Osłaniał mu już połowę brzucha, ale zawsze ubierał na niego bluzę, toteż nie przejmował się tym. Właściwie mało obchodził go jego wygląd.
    – Jak chcesz – odparła wzruszając ramionami – Idziemy, czy może wolisz spać w wannie?
    – Kiedyś spałem w wannie. A potem jej właściciel mnie odkrył i zaatakował miotłą. Teraz wolę iść z tobą do łóżka – Jeff zaśmiał się wyczuwając dwuznaczność swoich słów.
    – Chodź tu na chwilę – dziewczyna wyjęła z szuflady krople do oczu i czarną opaskę – Nie bolą cię?
    – Bolą – przyznał – Ale da się wytrzymać. Dlaczego się mną przejmujesz? To prezent? – zapytał, kiedy wręczyła mu tę opaskę.
    – Tak. Zakładaj ją do spania, to będzie ci lepiej.
    Lilith nie przypuszczała, że kiedykolwiek będzie leżeć obok seryjnego mordercy. Jeff nagle odwrócił się w jej stronę i szturchnął lekko.
    –Co?! – zapytała zirytowana – Chciałeś spać, to śpij!
    – Zastanawiam się, czy pozbyć się tego Clarka o którym mówiłaś. Jest według ciebie kimś, na kogo trzeba uważać?
    – Nie. To po prostu niegroźny pionek. Za wszelką cenę chce zakończyć twoją sprawę, bo to podniosłoby jego prestiż. Siedzi w niej od momentu przystania do SCP i pewnie znudziło mu się już jeżdżenie za tobą po całym kraju – Lilith westchnęła – mam wrażenie, że on się do mnie przywala. Jest strasznie wkurzającym typem. Kiedy coś mówię gapi się w moje cycki.
    – To niezbyt mądre. Mnie o wiele bardziej interesuje wnętrze kobiety. Trzustka, wątroba, jelita, płuca... Nic nie widzę w tej opasce!
    – O to właśnie chodziło. Spróbuj teraz zasnąć. Nie martw się, nie wydam cię policji.

9 komentarzy:

  1. jestem dziwna ale chcę takiego chłopaka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. On jest... sympatyczny. Mimo wszystko. Mimo, że jest mordercą.

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, skisłam. Świetne dialogi XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie o wiele bardziej interesuje wnętrze kobiety... XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby wykorzystywanie naiwnej ofiary?

    OdpowiedzUsuń
  6. To było tak cudowne gówienko, że po prostu teraz czytam z łezką w oku.
    Szkoda że pousuwałaś komcie z burzy, bo byłoby się z czego pośmiać, zwłaszcza teraz po "delikatesach".
    Ta... Kiedyś była dupa wołowa, dzisiaj jest dupa ze stali.
    Analiza tego czegoś już się pisze i na dniach będzie gotowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PROSZEM NIE KRYTYKOWAĆ BO JA JESTEM WRARZLIWA I MAM ARTYSTYCZNO DUSZE...

      Jakby nie te gównoburze z Tobą, to też byłabym takim delikatesem...
      Matko, ile analizatorów zamierza przygarnąć ten ficzek? SAC, ty i kto jeszcze?

      Usuń