piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 6



Po obiedzie Lilith uznała, że nadarzyła się idealna okazja, by trochę poważniej porozmawiać z Jeffem. Poszła więc do swojego pokoju w którym odpoczywał i usiadła przy nim na łóżku.
– Śpisz? – zagadnęła
Jeff przekręcił się na plecy i zdjął z oczu opaskę
– Nie.
– Słuchaj, mógłbyś mi...opowiedzieć trochę o tym swoim uzależnieniu od zabijania? Nie potrafię tego zrozumieć. Jesteś normalny przez parę dni, a potem czujesz głód krwi, czy jak?
– Kiedy kogoś zabijam czuję się szczęśliwy. Sprawia mi to niesamowitą przyjemność, tak samo jak torturowanie ludzi. Jeśli długo kogoś nie zabiję, zaczynam się bardzo źle czuć. Widziałaś to wtedy. Tracę nad sobą kontrolę i odzyskuję ją dopiero, gdy zobaczę swoją ofiarę. Czasami nie chcę zabijać, ale to nie jest zależne ode mnie.
– Od dawna tak masz?
– Pierwszy raz zabiłem człowieka w wieku trzynastu lat. Od tamtej pory moje życie to tylko przemieszczanie się z miejsca na miejsce i uciekanie. Czasami mam tego dość. Kiedyś chciałem skończyć ze sobą, ale to coś, co we mnie siedzi mi nie pozwoliło.
– A teraz czujesz się dobrze, prawda? Nie chcesz zabijać?
– Kiedy jestem tutaj czuję się jakbym był całkowicie normalny. Poza tym tu jest tak wygodnie i ciepło i jest jedzenie... – Jeff westchnął– A ty nie wyganiasz mnie, ani nie krzyczysz na mój widok. Łatwo mi zapomnieć, kim tak naprawdę jestem.

Zgodnie z przypuszczeniami Lilith, Jeffowi bardzo spodobała się "Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną". Ona sama wytrzymała tylko pierwsze dziesięć minut filmu, a potem zostawiła go samego. Co jakiś czas z salonu słyszała głośne "Łaał!", albo "Lilith, chodź zobaczyć!". Ona jednak nie gustowała w tego typu widokach, więc ignorowała Jeffa.
Został u niej aż do późna. O dwudziestej drugiej Lilith poszła się wykąpać, a on wyszedł "na spacer" jak się wyraził.
–Tylko nie przestrasz nikogo po drodze– krzyknęła za nim i poszła do łazienki. Pomimo, że była sama w domu zasłoniła się kotarą. Miała nadzieję, ze Jeff wróci na noc. Niespodziewanie zaczęła czuć do niego coś w rodzaju sympatii. Był uroczy w swoim nieokrzesaniu i szalonej odwadze do robienia dziwnych, albo zwariowanych rzeczy. Nie chciała, żeby został złapany.
Kiedy spłukała szampon z włosów i odsłoniła kotarę usłyszała przeciągły gwizd. Jeff stał oparty o ścianę i przyglądał się jej.
– Ty zboczeńcu– Lilith szybko chwyciła ręcznik i owinęła się nim – Wyjdź stąd!
– Kurde, samymi cyckami najadłoby się całe plemię ludożerców!
– Jeffrey! – dziewczyna poczuła jak zaczynają ją palić policzki – Czy ty się czasami nie zapominasz?!
– To komplement. Zdejmij ten ręcznik!
Lilith cofnęła się o krok.
– Nie zamierzam!
Jeff wzruszył ramionami i wyjął z kieszeni mniejszy nóż.
– To sam ci go zdejmę– oświadczył.
– Mam szesnaście lat! – zaprotestowała– Właściwe, to jutro już siedemnaście, ale dzisiaj wciąż szesnaście...
– W porządku– Jeff zahaczył nożem o ręcznik i pociągnął w swoją stronę– Ja mam dwadzieścia trzy. Właściwie po co mi to mówisz? To jakaś tradycja o której mi nie wiadomo?
– Co? – Lilith próbowała mu się wyrwać, ale bezskutecznie– Jaka tradycja?
– No wiesz. Niektórzy przed seksem biorą ślub, to może ty zamiast tego podajesz wszystkie dane osobowe? Wiek, adres, rozmiar stanika... przepraszam w twoim przypadku to spadochronu.
– Przestań! Według ciebie są takie ogromne?
–Widziałem większe tylko raz. Miała je jedna z moich poprzednich ofiar. Ale były sztuczne. W dotyku przypominały stare żelki.
Obmacywałeś swoją ofiarę?!
– Trochę– przyznał – W każdym razie nie mogłem nawet porządnie pociąć tych cycków, bo nóż ciągle zastygał w tej masie.
Zanim Lilith cokolwiek odpowiedziała, Jeff wziął ją sobie na ramię jak worek ziemniaków i zaniósł do sypialni.
– Nie jesteś typem romantyka, co? – Lilith wsunęła się szybko pod kołdrę.
– Lubię być bezpośredni. Nie chowaj się, przede mną nie da się uciec.
– Skąd w ogóle przypuszczenie, że chcę zrobić to z tobą?!
Jeff nachylił się i spojrzał jej głęboko w oczy
– Wiem jak zachowujesz się, gdy czegoś nie chcesz.

4 komentarze: