środa, 10 września 2014

Rozdział 23

- Myślisz, że dobrze wyglądam? - Lilith przeglądała się w lustrze, a Jeff ostrzył nóż. Nie wiedziała jak wygląda typowa morderczyni i obawiała się, że jej niedoszła ofiara wyśmieje jej strój.
- Tak. Jesteś piękna - odpowiedział jej nie przerywając pracy.
- Oj, nie chodzi mi o twarz, tylko o całokształt. Ty się na tym znasz.
- Nie widziałem nigdy jak dziewczyna kogoś zabija. Nie wiem jak powinno się wyglądać- Jeff zastanowił się przez chwilę - Myślę, że powinnaś porozmawiać z Jane, tylko ona nie za bardzo mnie lubi i chyba nie zgodziłaby się nam pomagać.
- Może powinnam założyć spodnie? Co jeśli będzie mi widać majtki?
- Lubię na nie patrzeć. Naprawdę, nie masz się czym martwić - Jeff podszedł do niej i szybkim ruchem zrobił jej małe nacięcie bardzo blisko tętnicy.

- Co ty robisz?! - dziewczyna sięgnęła po chusteczkę i otarła sobie krew - To nie mnie wybrała ta maszyna.
- A gdyby ciebie wylosowała? Dałabyś mi się zabić?
- Oczywiście- Lilith pocałowała Jeffa w usta- Chodźmy już.
- Jestem trochę głodny. Kupmy po drodze coś do jedzenia - poprosił
- Nie denerwujesz się? Ani trochę nie męczy cię myśl o zabijaniu?
- Nie. Czym tu się denerwować? Ja zadam ostatni cios, jeżeli ty będziesz się bała.

Jason Perox niczego nie przeczuwając wracał do domu. Na swojej nieodłącznej siekierze miał plamy jeszcze nie zaschniętej krwi. Na jego twarzy malował się wyraz złośliwego zadowolenia.
Jeff wyszedł zza drzewa i uśmiechnął się porozumiewawczo do Lilith, a następie rzucił mniejszym nożem przyczepionym do linki. Broń trafiła w nogę Jasona, ale nie zrobiło mu to wielkiej krzywdy. Odwrócił się z wściekłością wypatrując kogoś, kto ośmielił się go zaatakować
- Mam dzisiaj szczęście - wymruczał widząc Jeffa - Zawsze marzyłem żeby zabić jak najwięcej sławnych osób, ale nigdy nie przypuszczałem, że to właśnie TY będziesz pierwszym sławnym człowiekiem którego poszatkuję na drobne kawałki.
- No proszę - Jeff zaśmiał się - Tak się składa, że ja też tu jestem aby cię zabić. Dlaczego sądzisz, że ty zabijesz mnie? Nie masz szans. Jesteś brzydki i śmierdzisz.
- CO?! - drugi morderca poczuł się dotknięty jego uwagą - Zaraz zdechniesz!
W chwili gdy to powiedział Lilith dotknęła dłonią jego skroni. Jason zaczął sprawiać wrażenie zahipnotyzowanego.
- Fajne te twoje czary - skwitował Jeff - Teraz nie będą się tak szarpali.


Jason ocknął się z transu w ciemnym pokoju. Spróbował szarpnąć ręką, ale był związany. Jeff stał nad nim z kanistrem benzyny.
- Zawsze uważałem, że ten sposób jest najlepszy- powiedział do Lilith- Niezbyt brudzący i nie jest się później zmęczonym. To rozpruwanie flaków jest całkiem dobre, ale nie wtedy, gdy nic ci nie każe zabijać ludzi... Dobrze- podał jej zapalniczkę - Wiesz co robić.
- Nie jestem pewna czy chcę go zabić - dziewczyna spojrzała na związanego mężczyznę - Chyba nigdy nie będę zabijać ludzi bez powodu.
- To wcale nie jest bez powodu! On jest seryjnym mordercą! - Jeff złapał ją za rękę i zmusił by zapaliła zapalniczkę - Bardzo dobrze ci idzie. A teraz rzuć!
Pod wpływem jego głosu Lilith drgnęła i wypuściła ją z ręki. Kiedy zobaczyła skutek swojego niekontrolowanego odruchu musiała wyjść na zewnątrz i długo starała się opanować mdłości.
Jeff tylko się śmiał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz