Życie toczyło się dalej.
Liu mieszkał w rezydencji Jeffa i Lilith od przeszło trzech miesięcy.
Niedługo po nim pojawiła się jego najlepsza przyjaciółka Veronica (oboje
nie znosili stwierdzenia, że to jego dziewczyna i zawsze temu
zaprzeczali). Była ona kandydatką na Proxy, więc większość czasu
spędzała poza domem w towarzystwie Ticci toby'ego, albo Masky'ego. Hoody
zniknął na dość długi czas, ale Slenderman powiedział, że nie ma sensu
go szukać, bo sam wróci prędzej, czy później.
Jeff na widok Veroniki zareagował dość dziwnie. Kiedy podeszła do niego
żeby się przywitać, schował się za plecy Lilith i co jakiś czas łypał na
nią zza jej ramienia. Później zaczął się śmiać i nikt nie wiedział
czemu. W końcu sam podszedł do dziewczyny i powiedział:
- Mam na imię Jeff. Jesteś brzydka. Lilith jest o wiele ładniejsza. Powinnaś założyć to - podał jej papierową torbę.
- Wystarczy już! - Liu odepchnął brata na bok-Chodź ze mną, pokażę ci twój
pokój. Wybacz Jeffowi jego głupotę. Podrzucili go w szpitalu i dzięki
temu staliśmy się rodziną. Ale jest kochany, mimo wszystko.
Ciebie podrzucili w szpitalu! - Jeff podniósł się z ziemi i chciał uderzyć Liu, ale ten znowu go przewrócił.
- Jak pewnie zauważyłaś on nie jest normalny. Będziemy próbowali go
wyleczyć, dlatego poprosiłem cię o przybycie tu. Myślę, ze możesz nam
pomóc.
- Postaram się- odparła Veronica - Jeff wcale mnie nie uraził. Jest bardzo zabawny.
- A ty wciąż jesteś brzydka. Uczynię cię piękną, jeśli chcesz - Jeff
wyciągnął z kieszeni bluzy swój nóż i wycelował ostrze w jej twarz.
- Braciszku! - Liu chwycił Jeffa mocno za ramiona- Proszę cię, zajmij się łaskawie swoją dziewczyną, dobrze?
Jeff zacisnął pięści gotowy do walki. Sytuacja ta zakończyłaby się
niechybnie bójką, gdyby Lilith go nie uspokoiła. Veronica szybko poszła w
jej ślady i zaczęła prosić Liu, by się opanował. Oboje zdążyli już
przyzwyczaić się do swojej obecności, więc teraz zachowywali się jak
typowe rodzeństwo. Nieustanna rywalizacja była na porządku dziennym, ale
nie dawała starszemu bratu satysfakcji. Wiązało się to z tym, że Liu był z ich
dwojga bardziej dojrzały i wykształcony. Jeff nie potrafił zrozumieć
jakim sposobem przegrywa z nim na tak wielu polach. To z
kolei prowadziło u niego do nagłych ataków gniewu. Jednakże pomimo tego
byli dla siebie bardzo mili. Wieczorami często oglądali razem telewizję,
albo grali w piłkę.
Kolację zjedli wszyscy czworo w salonie. Podczas posiłku także można
było dostrzec diametralną różnicę między braćmi. Liu siedział
wyprostowany i jadł powoli używając noża oraz widelca. Jeff huśtał się
na krześle, brał wszystko z talerza rękami i mlaskał niemiłosiernie.
Kiedy skończył swoją porcję, zaczął podbierać z talerza Lilith.
- Mogę cię o coś poprosić? - spytała nagle zwracając wzrok w jego stronę
- Już nie będę podjadał - szepnął i skulił się na krześle
- Nie o to chodzi. Jedz, jeżeli jesteś tak głodny. Chciałabym coś sprawdzić. Mógłbyś... mógłbyś mnie dźgnąć?
Obserwujący tę scenę Liu i Veronica byli całkowicie przekonani, że Jeff
nic nie zrobi. Ku ich zdziwieniu wyjął on swój nóż i wbił dziewczynie w
brzuch, drugą ręką biorąc z talerza kotleta. W pewnym momencie
uświadomił sobie, co zrobił i zaczął przypatrywać się jej z
przerażeniem.
- Nie, nie, wszystko w porządku- zapewniła go Lilith, a po chwili wyjęła
nóż z rany. Jej ciało przystąpiło do natychmiastowej regeneracji -
Chciałam wam zademonstrować, czego się nauczyłam. Potrafię leczyć samą
siebie!
- To niesamowite! - Veronica patrzyła na Lilith intensywnie, jakby chciała
ją prześwietlić wzrokiem- Widziałam zwierzęta, które potrafią się
regenerować, ale człowieka o takich umiejętnościach nie spotkałam
jeszcze nigdy. Przez moment byłam przekonana, że on cię zabił.
- Też tak myślałem- przerwał jej Jeff - Ale przecież Lili jest magiczna.
Dobra, a teraz?- i dźgnął Lilith jeszcze raz, oczywiście z
takim samym efektem.
-Nie powinnaś mu tego pokazywać - rzekł Liu - Teraz będzie używał ciebie
jako worka treningowego, gdy nabierze ochoty na zabijanie.
- Nie sądzę-odparła Lilith - A jeśli ma to mu jakoś pomóc, to jestem gotowa znieść wszystko.
- Nie jestem pewny, czy... Jeff, przestań!!! - chłopak poderwał się z
miejsca i złapał brata za nadgarstek, kiedy ten po raz kolejny
przymierzał się do dźgnięcia dziewczyny - Możesz ją naprawdę zabić i co
wtedy?
Po posiłku Veronica rozpoczęła poszukiwania lekarza dla Jeffa, ale
szybko je przerwała. Interesowała ją teraz Lilith i jej nieziemska
zdolność. To właśnie tej sprawie postanowiła poświęcić większość swojego
czasu.
- To jasne, że ona musiała przejść ingerencję w swoje DNA - mówiła do
siebie - Jeff może wierzyć sobie w siły nadprzyrodzone, ale coś takiego
nie istnieje.
Od zawsze fascynowały ją teorie spiskowe, bo wierzyła, że w każdej jest
ziarno prawdy. Teraz mieszkała pod jednym dachem z żywym dowodem na
istnienie mutantów. Postanowiła sobie, że podczas szukania Jeffowi
lekarza będzie próbowała nawiązać kontakt z jego dziewczyną.
Tymczasem on zdążył już się najeść i czekał aż Lilith umyje naczynia i
poświęci jemu całą swoją uwagę. Huśtał się na krześle, aż w końcu z
niego spadł.
- Hej! - warknął zniecierpliwiony - Chodź już!
- Zastanowiłeś się co będziemy dzisiaj robić? - Lilith próbowała zyskać na czasie zagadując go.
- Tak! Zagramy w wojnę na dwie talie.
- Znowu ?- dziewczyna westchnęła- Graliśmy w wojnę wczoraj, jeszcze ci się nie znudziło? Ja wolałabym obejrzeć jakiś film.
- Możemy robić to i to... Lilith?
- Tak?
- Ty mnie chyba nie lubisz...
Od przybycia Liu, Jeff powtarzał tę formułkę, ilekroć Lilith przestała
zwracać na niego uwagę. Miała to być forma manipulacji połączonej z
szantażem, ale jego zachrypnięty głos wydawał się wtedy zbyt uroczy na
cokolwiek. Poza tym w jego zachowaniu niewiele się zmieniło, nie licząc
tego, że mruczał gdy był zadowolony. Nikt nie wiedział czemu.
Powietrza... nie wytrzymam do comebacku
OdpowiedzUsuńFajne chyba szykuje sie wojna braci ;) Niemoge sie doczekac. A co dziwne te historie można by wydac jako książke. Miłej pracy przy pisaniu :3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobały wszystkie części. Naprawdę masz talent. Czekam na kolejną część. :D
OdpowiedzUsuńKasamiyo czy naprawde nieda się przyśpieszyć daty comebacku ?
OdpowiedzUsuńNie sądzę żeby to było możliwe. Samo pisanie nie jest zbyt czasochłonnym zajęciem, najwięcej czasu zajmuje korekta i poprawianie błędów.
UsuńNo nic miłej pracy :3
Usuńhttps://www.facebook.com/miyozfandom
OdpowiedzUsuńTo dla ciebie prezencik na święta
Miyozi lajkują
Potrafisz bardzo fajnie pisać, bo gdy się to czyta to,całą sytuacje ma się od razu w głowie i te wszystkie teksty Jeffa...cudeńko!
OdpowiedzUsuńMatko, kocham tego bloga, genialnie piszesz ;_; ♥
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały xD
Nie mogę się już doczekać comebacku~ i dużo weny życzę xd
W następnych odcinkach dodaj Nine The Killer ;D
OdpowiedzUsuńTylko wiesz... jakkolwiek creepypasta o Jeffie była jeszcze jako taka, ta o Ninie wydawała mi się po prostu podróbką- podróbki. Chociaż może mogłaby się pojawić o niej mała wzmianka, ale w późniejszych rozdziałach, bo jak na razie mam już wszystkie gotowe do r. 37 Ale rozważę Twoją propozycję ^_^
UsuńTo może chociaż Kasper the Satanista lub Insanity ;)
UsuńMam nadzieje że niejestem jedynym chłopem wśród czytających
OdpowiedzUsuńJesteś...Sorry za bóle
Usuń-sna prawdę ale to jest prawda :3
UsuńCóż.. Jeszcze jedyne 2 dni! :D
OdpowiedzUsuńAle super :3 a postarasz się przyspieszyć wstawianie następnych rozdziałów???
OdpowiedzUsuńTo jest najlepsze ff o Jeffie ;-;
OdpowiedzUsuńNajlepsze ff i Jeffie ;-; Zdołasz przyspieszyć publikowanie następnych rozdziałów?
OdpowiedzUsuńEasy Easy artystów sie niepośpiesza ;]
UsuńTrochę późno piszę, ale blog jest niesamowity!!!! 😀Dzisiaj zaczęłam czytać I nie mogę oderwać od niego wzroku. 😉😶
OdpowiedzUsuń