W tym samym czasie Veronica oznajmiła Liu, że udało jej się znaleźć lekarza, który chciał podjąć się leczenia Jeffa.
- To doktor Alan Jones - oznajmiła tonem znawcy - Wydawał mi się najbardziej odpowiedni. Pracował już z przypadkami podobnymi do Jeffa. Umówiłam nas na szesnastą.
- Dzisiaj? - oczy Liu rozbłysły z radości.
- Nie, coś ty!? Za tydzień, w piątek. Kłopot w tym, że klinika jest oddalona o jakieś trzy godziny jazdy samochodem. Trzeba będzie zarezerwować cały dzień.
- Nawet jeśli, to i tak dobrze, że są w końcu jakieś postępy. Pójdę powiedzieć Jeffowi.
Liu wyszedł przed do i znalazł brata w ogrodzie, podczas zakopywania nieudanej sałatki. Jeff jednak nie chciał słuchać o żadnym leczeniu. W końcu zniecierpliwiony bez uprzedzenia uderzył Liu w twarz.
- Co ci odbiło! Chciałem tylko porozmawiać!
- Już ja wiem co ty chciałeś! - Jeff wyjął nóż i nachylił się jak dzikie zwierzę gotowe do ataku - Nie dam ci Lili!
- Jesteś chory- Liu złapał Jeffa za kark i pociągnął w stronę domu, jednocześnie próbując pozbawić go noża- Nic nie chcę od twojej dziewczyny. Masz na jej punkcie obsesję.
- Ty masz obsesję! - warknął mu w odpowiedzi i kopnął z całej siły w jego piszczel. Wtedy brat zrewanżował mu się mocnym kopniakiem w brzuch. Czasem były takie chwile, że miał serdecznie dość Jeffa i jego niezrozumiałych zachowań i teraz nadeszła właśnie jedna z tych chwil. Jeff uderzył go ponownie w twarz, a kilka chwil później zaczęli się tarzać po ziemi, kopać, szturchać, bić, gryźć i warczeć na siebie. Jako dzieci nie bili się zbyt często, ale jeśli już to robili, zwykle potem jeden z nich lądował w szpitalu. Częściej był to Liu, ale czasami udawało mu się pozbawić Jeffa przytomności zrzucając mu coś na głowę.
Veronica zaniepokojona długą nieobecnością Liu postanowiła sprawdzić co się stało. Wychodząc z pokoju natknęła się na Lilith, która nawoływała Jeffa.
- Nie kręcił się tu przypadkiem Liu?- zapytała - Powinien już dawno wrócić. Poszedł powiedzieć coś Jeffowi i przepadł.
- Może wyszli na zewnątrz?
Nagle z przedpokoju dobiegło kilka jęków i odgłos upadającego na podłogę ciała. Lilith uśmiechnęła się i pokiwała głową.
- Wygląda na to że sami się znaleźli.
Obaj bracia leżeli w przedpokoju i sprawiali wrażenie nieprzytomnych. Jeff nagle jęknął i spojrzał na swoją dziewczynę zmrużonymi oczami.
- Boli mnie brzuch- powiedział w końcu - Przez niego!
- Gdybyś się nie stawiał, to by się tak nie skończyło! Twoje ugryzienia bolą bardziej niż te pseudo zapaśnicze chwyty - Liu zerknął na swoją rękę na której miał teraz widoczne w kolorze krwistoczerwonym wszystkie zęby Jeffa- Mam nadzieję że nie dostanę od tego wścieklizny.
- Nie martw się, byłem szczepiony.
- Chodź- Lilith pomogła Jeffowi wstać - Oby to się szybko zagoiło.
- Ja nie chcę do lekarza!
- Nie idziesz do lekarza, tylko do swojego pokoju. Poleżysz w łóżku, bo jesteś zmęczony.
Jeff nie odzywał się dopóki nie weszli do pokoju.
- Lilith?
- Tak?
- Boję się tego lekarza. Może jednak nie idźmy do niego.
- Liu znalazł ci psychiatrę? To przecież świetnie!
- Nie - Jeff zmarszczył nos- Ja nie chcę nigdzie iść.
- Ale przecież lekarz nie zrobi ci krzywdy! - dziewczyna pogłaskała go po włosach - Po prostu będzie z tobą rozmawiał tak jak ja teraz. Lubisz ze mną rozmawiać, prawda?
- Tak. Ale z nim nie będę rozmawiał. Nic mu nie powiem.
- Dobrze, zrobisz jak chcesz - Lilith westchnęła i położyła się obok niego - Poczytać ci?
Jeff kichnął i uśmiechnął się do niej.
- Poczytaj!
Ostatnimi czasy Lilith próbowała trochę "umoralnić" Jeffa i pokazać mu, że są inne formy spędzana wolnego czasu, oprócz tych dotychczas mu znanych. Bardzo spodobała mu się wszelkiego rodzaju literatura, chociaż jego reakcje na niektóre książki były dziwne. Kiedyś Slenderman pożyczył mu ze swojego podręcznego zbioru "Romea i Julię". Po tym jak dziewczyna skończyła mu czytać, spojrzał jej w oczy i z pełną powagą zapytał:
- Nie uważasz, że temu Romeowi śmierdziało z butów? Nigdzie nie ma fragmentu w którym by pisało że chociażby zmienił skarpetki.
- To są rzeczy mało ważne - Lilith powiedziała to szeptem, bo od trzygodzinnego modulowania głosu rozbolało ją gardło- Ta sztuka opisuje jego miłość do Julii, a nie codzienne życie. Myślę, że to dla ciebie trochę za trudne.
- To nie jest trudne. Ale może ona polubiła jego śmierdzące skarpetki?
- Na pewno. Inaczej to by się tak nie skończyło. Może poszukamy normalnej książki? Albo jakiegoś komiksu...
- Nie podobają mi się komiksy.
- Jakoś kilka dni temu nie mogłeś się od nich oderwać.
Jeffowi co kilka dni zmieniał się gust literacki, więc Lilith czytała mu wszystko, co przyniósł; od lektur szkolnych, po instrukcje obsługi ekspresu do kawy. Sam nigdy nie chciał czytać, mimo że potrafił nawet szybciej i dłużej niż ona.
Dziewczyna często zastanawiała się jaki jest powód tego zdziecinnienia Jeffa. Jego edukacja zatrzymała się na poziomie podstawówki, ale był inteligentny w inny sposób. Potrafił kogoś dogłębnie poznać w zaledwie kilka minut, miał doskonałą orientację w terenie i pasjonowała go anatomia człowieka. Czasem rozmawiając z nim czuła, że nie jest do końca bezpieczna. W Jeffie było coś, co trudno opisać. Gdy pokazywał jej swoje prawdziwe "Ja", myślała, że ją zaatakuje, za jedno niewłaściwe słowo.
Ale Lilith go kochała. Mimo tego, jakim był człowiekiem. Kochała jego jasną, jak i ciemną stronę. Nie wyobrażała sobie już życia bez niego.
Jego zachowanie jest podobne do zachowania yato, tyle żę yato nie zabijał ludzi, ale i tak byłczęsto dziecinny xD
OdpowiedzUsuńO jakiego yato Ci chodzi. Znam takiego Ayato i on też nie zabijał ludzi i często dziecinniał.
Usuń