piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 31

Lilith postanowiła wykorzystać to, że Jeff wybrał się z Liu i Veronicą na zakupy i zaczęła porządkować jego rzeczy.
Zwykle wszystkie niepotrzebnie, lub zepsute wrzucał pod łóżko, a ona za każdym razem skrzętnie je wyrzucała. Te przedmioty były skarbnicą wiedzy o Jeffie. Można było się dowiedzieć, albo przynajmniej domyślić co jadł, gdzie był, albo czy ostatnia kłótnia z Liu rzeczywiście była "o nic".
Dziewczyna szukała notesu, który mu kupiła, ale nigdzie go nie było. Jeff cały czas nosił ten notes przy sobie. Była naprawdę ciekawa o czym może być jego "książka". Kiedy już wyjęła wszystkie rzeczy spod łóżka wyprostowała się i spojrzała w lustro chcąc sprawdzić, czy jej fryzura za bardzo nie ucierpiała. Za swoimi plecami zobaczyła Slendermana.
-Witaj Lilith-usłyszała znajomy głos odzywający się jakby w środku jej głowy -Mam nadzieję, że cię nie przestraszyłem.
-Ależ skąd. Jeff powinien niedługo wrócić.
-Jeżeli mam być szczery, to zależało mi na jego nieobecności. -Slenderman zrobił krótką przerwę- Ostatnio policja odnotowała dwa tajemnicze morderstwa. Ofiary pochodzą z dwóch sąsiednich miast, nie są ze sobą w ogóle powiązane i obie zostały zamordowane w inny sposób.
-Sądzisz , że to przez Jeffa?- Lilith usiadła na łóżku- Może mamy od czynienia z kolejnym seryjnym mordercą?
-Absolutnie nie zamierzam o to oskarżać Jeffa, ale nie mogę wykluczyć prawdopodobieństwa, że to on zabił tych dwoje ludzi. Oczywiście może być też tak, że to kolejny odmieniec, dlatego każę moim Proxy go odszukać. A ciebie proszę, abyś miała oko na Jeffa.
Lilith spojrzała na rzutki znalezione przed chwilą. Wcześniej nawet nie zwróciła na nie uwagi. Widziała jak wczoraj Jeff bawił się nimi z Liu i pomyślała, że może chciał zrobić własne, ale z jakiegoś powodu porzucił pracę. Teraz jednak zdała sobie sprawę, ze są zbyt ostre, aby rzucać nimi w korkową tarczę.
-Powiedz mi, czy do zabicia jednego z tych ludzi mogło posłużyć takie coś?- szepnęła i pokazała jedną rzutkę
-Tak-bez wahania odparł Slenderman- Jestem absolutnie pewny, że to posłużyło do morderstwa popełnionego wczoraj.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Nie chciała przyznać przed samą sobą, jak bardzo zawiodła się na Jeffie. Kiedy już nabrała pewności, że znów zaczął zabijać z niewiadomych powodów zachciało jej się płakać. Postanowiła sobie że omówi tę sprawę z Jeffem, choćby nie wiadomo jak się opierał.


Liu wszedł do domu i z wściekłością kopnął szafkę znajdującą się w przedpokoju.
-Cholerny dupek! Miałem ochotę rozwalić mu ten jego parszywy nos!- warknął
-Przestań już- Veronica zdjęła płaszcz - Swoją złością sprawiłeś mu tylko satysfakcję. Zobacz, Jeff go po prostu wyśmiał.
-On nie ma samochodu! Już nigdy nie zaparkuję na strzeżonym placu. Niech mi wybiją szyby i wykręcą koła, ale nie dam zarobić tym draniom.
Powodem takiego wzburzenia Liu było zachowanie strażnika na parkingu, który najpierw nie pobrał od nich opłaty, a później zażądał dwa razy większej niż przewidywał cennik. Zazwyczaj spokojny i opanowany chłopak wpadł w furię. Podczas drogi powrotnej sklął oszusta na czym świat stoi, czym wprawił swojego brata w niesamowite rozbawienie.
-Lilith, masz może popielniczkę?- zapytał wyjmując z kieszeni paczkę papierosów- Ale mnie wkurzył!

-Ta -mruknął Jeff- Wiesz, najlepszym sposobem na uspokojenie jest się porządnie napić.
Liu wypuścił ustami dym, a Veronica spojrzała na niego z dezaprobatą.
-Miałeś rzucić!
-Rzuciłem. Palę rzadziej- poprawił się widząc jej minę- Masz coś dobrego?- zwrócił się do Jeffa
-Ja na twoim miejscu nie piłabym tego, co on ci poda- dziewczyna zerknęła nieufnie na butelkę z podejrzanym płynem
-Nie znasz się- Jeff zrobił urażoną minę -To oryginalna nalewka Slendy's Proxy pędzona w naszej piwnicy. Jedna kropla postawi na nogo zmarłego. Spróbuj!

Liu odchylił się na krześle i szybko wychylił kieliszek, który podsunął mu brat. Poczuł w żołądku przyjemne ciepło. Gniew powoli z niego ulatywał. Veronica odeszła tupiąc obcasami i demonstrując w ten sposób swój gniew, ale nie przejął się tym zbytnio. Wściekłość powoli z niego ulatywała.

Lilith zeszła na dół i uśmiechnęła się do niej znacząco.
-Dobrali się co?
-Skłonności do nałogów mają chyba we krwi. Jeff często się upija?
-Opowiadał mi, że pierwszego kaca miał w wieku czternastu lat. Może kiedy damy im coś do jedzenia, to odwróci ich uwagę od tej demonicznej nalewki.
-Próbowałaś tego?- Veronica zainteresowała się tajemniczym trunkiem, który tak uwielbiał starszy z braci
-Parę razy- przyznała Lilith- Dodają do tego jeszcze bardzo mocny wyciąg z ziół uspokajających. Być może dlatego tak mu posmakowało. Może kiedy to zacznie działać, uda mi się z nim porozmawiać- nagle dziewczyna spoważniała i zacisnęła mocno wargi, jakby się przed czymś powstrzymując.
-Coś nie tak?- zagadnęła ją Veronica
-Nie, skąd. Powiedz mi, jak on się przy was dzisiaj zachowywał?
-A dokładnie?
-Robił coś dziwnego? Był może poważniejszy, albo cichszy niż zwykle?
-Nie przypominam sobie. Raczej był taki jak zawsze. Tylko zgubiliśmy go na godzinę, ale w końcu sam się odnalazł w towarzystwie tego Eyeless Jacka. Dziwny chłopak, ale widać, że bardzo się lubią.
 

1 komentarz: