sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 32

Następnego dnia Liu był święcie przekonany, że umiera.
Chciał nawet spisać testament, ale przeszkadzał mu w tym nieznośny ból głowy. Każdy, nawet najmniejszy błysk światła przyprawiał go o mdłości. Jeff nie miał takich problemów z kacem, ponieważ był od niego o wiele bardziej doświadczony. Gdy się obudził tylko lekko szumiało mu w głowie, ale ten problem szybko minął.
Kiedy Liu zebrał siły, aby lekko się podnieść, Veronica z całej siły uderzyła go grubą książką.
-Za co ?-jęknął i skulił się w pozycji obronnej
- Jeszcze się pytasz?! A kto się wczoraj z Jeffem całował?!
Chłopak spojrzał na nią zszokowany
-Całowałem się z... Jeffem?
-I to jak! Myślałam, że wsadziłeś mu ten język aż do gardła! Nic nie pamiętasz?
-No- burknął Liu- Jedyne co pamiętam, to jak wracaliśmy z zakupów. Byłem bardzo zły, ale nie wiem czemu. Ale powiedz, jak to się stało, że pocałowałem Jeffa?
-Nie wiem- odparła Veronica- To się stało tak szybko, że nie zwróciłam nawet uwagi kiedy zaczęliście. Na początku normalnie rozmawialiście. Tylko bardziej bełkotliwie niż zwykle. W końcu twój brat się rozczulił i zaczął płakać. Myślę, że chciałeś go pocieszyć. To bardzo pięknie z twojej strony.
-Mam nadzieję, że on też nic nie pamięta- Liu zasłonił sobie oczy dłonią- Pomóż!
-Mam nakrzyczeć na Jeffa, jeśli będzie chciał cię wyśmiać? Nie za dużo wymagasz?
-Nie chodzi mi o to. Podałabyś mi szklankę wody? I nie mów tak głośno. Ja chyba zaraz zwymiotuję.

-Wezmę całą butelkę- Veronica westchnęła i poszła do kuchni. Tam natknęła się na Lilith, która jadła kanapkę.
-Woda jest w lodówce- powiedziała odgadując cel jej przybycia- Współczuję ci szczerze, że musisz się nim zajmować.
-Cześć!- w drzwiach pojawił się Jeff i obdarzył obie dziewczyny zniewalającym jego zdaniem uśmiechem.
- Dzień dobry kochanie- odparła Lilith- Zanieś Liu wodę, bo ma kaca.
Jeff posłusznie wyjął z lodówki butelkę wody i poszedł do pokoju Liu.
-Słuchaj, on wie, co się stało wczoraj?- spytała Veronica
-Nie- mruknęła Lilith ustami pełnymi przeżutej kanapki- Ja też nie wiem. Co się stało?
-Jeff zwymiotował Liu do butów- Veronica postanowiła zachować wszystkie szczegóły dla siebie i skłamała
-Mogę cię o coś szczerze zapytać?- Lilith nagle wyprostowała się na krześle i spojrzała jej prosto w oczy wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.
-Jasne, o co chcesz.
-Czy między tobą i Liu coś jest? Mów szczerze, nikomu nie powiem- dodała widząc jej minę
-Podoba mi się- wyznała- Jest przystojny i miły, ale nie sądzę, że mógłby mnie zacząć traktować jako partnerkę. Nadal myśli o mnie jak o kimś, kim byłam wcześniej. Poza tym boję się tego, że mnie porzuci. Bycie tylko przyjaciółmi jest o wiele bezpieczniejsze.
-A kim byłaś?- Lilith zdała sobie sprawę, że właściwie nic nie wie o przyjaciółce Jeffa
-Nie jesteś jedyną osobą która potrafi robić rzeczy, do jakich nie są zdolni zwykli ludzie. Ja też mam taki dar, który przez większość mojego życia był także moim przekleństwem. W pewnym momencie miałam dość całego mojego życia. Chciałam je jak najszybciej zakończyć i zrobiłabym to, gdyby nie on. Nauczył mnie kontroli i pomógł to zaakceptować- Veronica wzięła leżącą na stole pomarańczę i położyła ją sobie na dłoni. Z owocu zaczęły wypływać wszystkie soki, jak gdyby zadziałała na niego niewidzialna siła. Lilith przypatrywała się temu starając się zachować pozory spokoju.
-Rozumiesz już? Na ludzi działam tak samo. Jestem jak magnes na krew, albo wodę. Dlatego bardzo ucieszyła mnie znajomość z tobą i innymi ludźmi stąd. Nie jestem jedyna.
-A wiesz może dlaczego tak jest? Czemu niektórzy rodzą się normalni, a my zabijamy? Nie ma na to jakiegoś lekarstwa?

-Z tego co mi wiadomo to nie. Możemy tylko nauczyć się kontroli, ale nie da się tego w żaden sposób pozbyć- Veronica zauważyła, że Lilith nagle posmutniała- Myślisz o nim, prawda?
-Jeszcze mu nie mówiłam, że wiem o tym co zrobił. Nie mogę się zdobyć na tę rozmowę. Ale w końcu będzie trzeba.
Wieczorem Jeff jak zwykle chciał zagrać z Lilith w karty. Ta zabawa jednak zaczęła go ostatnio coraz szybciej nudzić. Zasnął nawet nie ściągając bluzy. Dziewczynę zdziwiło to jaki ostatnio był zmęczony. Nie wiedziała jaki jest powód jego wyczerpania. Sama wstała i poszła się wykąpać. W pewnym momencie znalazła leżący na podłodze notes Jeffa. Widocznie musiał mu wypaść z kieszeni, gdy szukał kart. Lilith ostrożnie podniosła notes i przekartkowała. Zdążył zapisać tylko trzy strony. Na czwartej z przerażeniem odkryła plamę zaschniętej krwi.

Lilith.
Jestem już zmęczony. Chyba będzie trzeba dać sobie z tym spokój na jakiś czas. Dzisiaj nawet nie chciałem nic nowego wymyśleć. Zabiłem go normalnie, tak jak zawsze, wiesz Lilith? Przyszedł Jack. Był głodny, więc wziął nerkę. Spróbowałem. Nerki są dobre, wiesz Lilith?



Na pozostałych dwóch stronach Jeff też zwracał się do niej. Wszystko było napisanie jakby w formie listu. opowiadał ze szczegółami, co zrobił, a na końcu pytał ją o zdanie. Chciał wiedzieć co myśli o jego nowych sposobach zabijania.
-Jeffy!-dziewczyna pogłaskała go po włosach próbując obudzić- Jeff!
-Śpij Lili. Już późno. Śpij- szepnął w odpowiedzi
-Powiedz mi, dlaczego znowu zabijasz?
-Czytałaś?- Jeff otworzył oczy i uśmiechnął się- Jesteś wściekła? Zła, że obalam twoją wizję mnie? Chcesz żebym poniósł karę za to, co zrobiłem?- każde następne pytanie Jeff wymawiał o wiele głośniej i wścieklej niż poprzednie- Nic nie rozumiesz.
-Rozumiem więcej niż ci się wydaje. Wiem, że nie robisz tego z własnej woli.
-O nie- Jeff pokręcił głową- Tym razem to było w pełni świadome i zamierzone. I muszę ci powiedzieć, że wspaniałe. Zabijałem nie dlatego że coś mi kazało, ale ponieważ sam tego chciałem- ku przerażeniu Lilith wyjął nóż i zaczął przesuwać nim tuż przy jej szyi- Tak bardzo cię kocham Lili... Nie potrafiłbym cię zranić. Jesteś jedyną osobą, której bym nie skrzywdził. Nie miej mnie proszę za potwora- nagle w jego oczach pojawiły się łzy - Nie masz mnie za potwora, prawda? Powiedz, że mnie kochasz!
-Kocham cię. Ale proszę nie rób tego więcej. Widzisz, że to na ciebie źle działa. Nie płacz już Jeff.
Dziewczyna trzymała go w ramionach dopóki nie zasnął. Potem ułożyła jego głowę z powrotem na poduszce i sama położyła się obok. Dotknęła palcami swoich blizn na policzkach i zaczęła się zastanawiać jak bardzo jeszcze da mu się okaleczyć.

3 komentarze:

  1. Ja nie mogę...Jeff się całował ze swoim bratem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak ty ja leżałam na podłodze ze śmiechu :)

      Usuń