sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 36

    Następnego dna Jeff nie ustawał w staraniach, aby zatrzymać Lilith w domu. Chodził za nią krok w krok (nawet do toalety), udawał umierającego, żeby zwrócić na siebie jej uwagę i cierpliwie znosił docinki Liu o jego rzekomej "Lilitowej obsesji".
    – Lili!– mruknął do dziewczyny, która siedziała na podłodze obok niego i czytała książkę– Lili...
    – Co Jefficzku? – spytała odruchowo nawet nie podnosząc głowy.
    – Daj morfiny... Bo boli!– jęknął przekonująco.
    – Co cię boli?
    Jeff zastanowił się przez chwilę i syknął:
    –Wszystko!
    Według niego jedynym środkiem przeciwbólowym była morfina, dlatego zawsze, gdy go coś bolało prosiło nią. Niestety Slenderman wyraźnie zaznaczył, że Jeff ukradł kiedyś morfinę ze szpitala i uzależnił się, dlatego nie można mu było jej podawać. Lilith o tym wiedziała, a więc tylko uśmiechnęła się do Jeffa i wróciła do swojej lektury.
    – Nudzi mi się! – warknął i szturchnął ją. – Chodź na strych. Nie ma Slendera, możemy popatrzeć, co tam jest!
    – Przed chwilą wszystko cię bolało.
    – Już mi przeszło – Jeff zerwał się na równe nogi – No chodź!
    Choć Slenderman nie potrzebował snu, a najlepiej czuł się w środku lasu, zamieszkiwał razem ze swoimi Proxy mały pokoik. Nie sypiali tam tylko znosili najróżniejsze przedmioty, głównie pozostawione w lesie przez ludzi, którzy uciekali przed nimi w popłochu. Przedmioty były składowane wokół starego fortepianu. Przyniósł go Slenderman.     Kiedyś ktoś wyrzucił zepsuty i rozłożony na części instrument, a on postanowił że go zreperuje. Mimo, że ani on, ani żaden mieszkaniec domu nie potrafił grać, to przez kilka miesięcy był zajęty tylko tym fortepianem. Masky zdobył kilka kartek z zeszytu nutowego i skomponował razem z Hoodym utwór, który został nazwany "Zwyczajna piosenka" (Skomponował, to znaczy losowo pisał wszystkie znane mu nuty co jakiś czas pozwalając dopisać coś Hoody'emu). Nikt nie próbował zagrać "Zwyczajnej piosenki", ponieważ mieszkańcy domu nie byli zbyt utalentowani muzycznie. Jeff czasami śpiewał o Lilith, ale nikt oprócz niej nie mógł tego słuchać. Tekstem tych piosenek było imię "Lilith" które Jeff powtarzał głośno do melodii w tle. Jego talent muzyczny nie obejmował jednakże rozumienia nut.
    –Patrz jakie to fajne! – krzyknął uradowany wyciągając z kosza na grzyby odtwarzacz MP3 – Nawet jeszcze działa– włożył słuchawki do uszu, ale zaraz skrzywił się z niesmakiem i odrzucił urządzenie od siebie – Jednak tego nie chcę. Znalazłaś coś ciekawego?
    –Jeszcze nie. Wszystko jest ubłocone i zniszczone.  Chyba zobaczę w innym koszu, bo ten został napełniony śmieciami.
    W domu Jeffa i Lilith nie istniało słowo "prywatność". Zasada była prosta– jeśli nie pilnujesz swoich rzeczy, inni mają prawo w nich grzebać. Pokój Slendermana był więc miejscem regularnie odwiedzanym przez ciekawego świata Jeffa, a później także przez jego dziewczynę.
    –O komórka! Ale nie działa... Lili, masz ładowarkę?
    –Czy ja wyglądam na skup starych telefonów? Poszukaj sobie! Ale nie liczyłabym, że coś znajdziesz. Ludzie z reguły nie zabierają ładowarek do lasu.
    Niezrażony jej słowami Jeff przysunął sobie karton wypełniony kablami i zaczął poszukiwania. Karton był naprawdę duży, więc chwilę później nie było go w ogóle widać.
    –Znalazłem książkę o grzybach. Wezmę ją.
    –Ja znalazłam płytę, ale nie mam pojęcia czyja mogła być. Kto w ogóle zabiera płyty do lasu?
    –Obejrzyjmy ją!– Jeff wypełzł z kartonu i podszedł do dziewczyny– Myślę. że trzeba ją gdzieś włączyć!
    –Jesteś pewien? Może zawiera jeden z tych morderczych plików o których mi opowiadałeś? W końcu to płyta Slendermana
    Jeff machnął tylko niedbale ręką.
    –Nie pamięta że ją ma. Nie zauważy jej zniknięcia. No dawaj, będzie fajnie.
    Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.
    –Jak chcesz. Poczekaj, pójdę jeszcze poszperać w koszyku z biżuterią. Ostatnio znajduję tam ciekawe rzeczy.
    Tego dnia Lilith także się nie zawiodła. W koszyku leżała całkiem ładna bransoletka. Dziewczyna chciała przetrzeć ją z kurzu, ale w chwili kiedy wzięła ją w palce rozległ się dźwięk pianina. To Jeff znudzony przysiadł na obitym skórą taboreciku i uderzył palcami w klawisze o mało nie doprowadzając jej do zawału.
    –Mógłbyś chociaż uprzedzić kiedy zaczniesz brzdąkać! Wystraszyłam się– powiedziała z wyrzutem i usiadła obok niego– Patrz na te nuty– wystukała rytm uderzając palcem w kartkę ze "zwyczajną piosenką".
    –Chcesz to zagrać w ten sposób?
    –Pamiętam jeszcze lekcje muzyki w szkole. Nuty muszą ze sobą współgrać. Tworzyć jedną całość, rozumiesz? Wtedy powstaje melodia. Zrobimy kilka prób i w końcu nam się uda.
    Jeff spróbował zagrać na pianinie w rytm, który mu podała.
    –To nie tak– stwierdził w końcu
    –A skąd wiesz?
    –A skąd ty wiesz jak ma być? Nawet oni nie wiedzą o co im właściwie chodziło.
    –To może zaimprowizuj coś swojego?
    –Nie umiem– Jeff zaczął znacząco spoglądać w stronę płyty– Chodź obejrzeć ten film!
    Dziewczyna uśmiechnęła się i pozwoliła mu zaprowadzić się na dół
    –Nie chcesz wyjść na zewnątrz? Jest naprawdę ładna pogoda, a w mieście zorganizowano festyn. Będą darmowe słodycze...– mrugnęła do niego, ale zignorował jej znaki
    –Nie chcę słodyczy. Zostańmy w domu.
    –Słuchaj–Lilith zatrzymała się na schodach i spojrzała mu w oczy– O co ci znowu chodzi? Dlaczego ciągle trzymasz mnie w domu?
    –Nie powiem.
    –W takim razie wychodzę na zakupy.
    Jeff słysząc to zrobił coś, czego w życiu by się nie spodziewała. Wyskoczył przed nią i szybko dobiegł do drzwi. Zasłonił je całym sobą, a potem ku przerażeniu dziewczyny wyjął nóż.
    –Nie pozwolę ci wyjść!– powiedział ostro i wymierzył ostrze w swoje serce– Zrobisz krok i będziesz miała mnie na sumieniu.
    – Co ty...
    – Lili, nie pozwolę ci wyjść– powiedział z jeszcze większym naciskiem– Proszę nie zmuszaj mnie do robienia rzeczy na które nie mam wcale ochoty.
    –Wiem że w tym, co teraz robisz musi być jakiś ukryty cel– Lilith w takich chwilach jak ta  zawsze zachowywała zimną krew i wybrnąć z nich obronną ręką– Ale ja kompletnie cię nie rozumiem. Wyjaśnij mi proszę, dlaczego nie chcesz żebym opuściła dom?
    – Ponieważ się o ciebie martwię. Teraz na zewnątrz jest bardzo niebezpiecznie. Może ci się coś stać.
    – Co na przykład?
    – Ktoś może cię porwać, albo zabić! Niedługo będziesz mogła wyjść. Jak Liu naostrzy moje noże, żebym mógł cie obronić. Wtedy pójdziemy gdzie chcesz. A na razie zostań ze mną tutaj.
    Dziewczyna kiwnęła tylko głową i poszła razem z nim zobaczyć co zostało nagrane na tajemniczej płycie.
    Z początku mieli poważne problemy z jej odtworzeniem, a więc spróbowali zrobić to na komputerze. Przez kilka minut wpatrywali się z nadzieją w ekran aż w końcu Jeff kliknął z nadzieją w jeden plik, który pojawił się jako zapisany na dysku.
    Był to filmik nagrany dość amatorsko. Na początku sceneria zmieniała się co kilka sekund. Najpierw był to cmentarz, później dom, coś co przypominało klasę szkolną, plac zabaw. Z każdym następnym ujęciem miejsca były coraz potworniejsze. Farba odpryskiwała ze ścian i sprzętów, gdzieniegdzie widoczna była pleśń. W końcu ujrzeli pusty pokój z dwoma oknami. Kamerzysta przybliżył się do okna po swojej lewej stronie. Na chodniku stał jakiś człowiek, ciężko było stwierdzić z tej odległości czy był to mężczyzna, czy kobieta. Postać wskazywała na coś prawą ręką. Kamerzysta podszedł do drugiego okna. Ta sama osoba tym razem była bliżej, jakby unosiła się w powietrzu. Teraz wskazywała palcem obiektyw kamery. Była już tak blisko że usiadła na parapecie. Kamera przekręciła się tak że ujrzeli osobę nagrywającą filmik. Był to przerażający człowiek z ogromnymi zębami które szczerzył w złowrogim uśmiechu. Oczy miał zasnute mgłą, ale mimo to wydawało się że widzi wszystko. Patrzył na nich przez dłuższą chwilę, ale nic się nie stało. Filmik się zakończył.
    – Co... Co to było do cholery?– wykrztusiła Lilith– Mówiłam żeby lepiej tego nie oglądać!
    – On nas widział– stwierdził Jeff i zaśmiał się –Poznałaś jedno z tych miejsc, które wcześniej pokazywał? Ten film dla każdego byłby inny. Kiedy ktoś go ogląda, automatycznie wnika w jego umysł i wyświetla na ekranie kilka miejsc, które są dla oglądającego bliskie. Trochę je przedtem podrasowuje, żeby uzyskać odpowiedni klimat. Gdybyś oglądała to sama, prawdopodobnie zabiłby cię. Idiota nie przygotował się na konflikt logiczny.
    – Czyli?
    – Jack mi kiedy o tym opowiadał. Polega na oszukiwaniu systemu klątwy. Na przykład jeśli dwie osoby obejrzą jednocześnie ten film klątwa nie przejdzie, ponieważ jedna przesłała ją drugiej, a druga tej pierwszej. Nadążasz?
    – Nie za bardzo
    – Przecież to proste– Jeff przewrócił oczami– To tak jakbyś ty wysłała mi łańcuszek internetowy, a ja go tobie odesłał. Niby nadal go masz, ale uwolniłaś się od niego bo spełniłaś zadanie. Konflikt logiczny.
    "Mądry Jeff. Bardzo mądry Jeff"– nagle na ekranie pojawił się jaskrawoczerwony napis – "TAKI mądry Jeff. Konflikt logiczny tak, tak logiczny. Teraz jesteśmy mądrzejsi od Jeffa. Teraz tworzymy lepsze klątwy. Tak, tak, tak, tak. Lepsze klątwy, które nie dbają o logikę konfliktu Jeffa."
    – Spieprzaj Ben– warknął w odpowiedzi– Myślisz że cię nie poznałem?
    "Poznałeś mnie? Ha ha... Dobrze. Cześć Lilith! Wiesz że jacyś ludzie porwali Alice? Kochana Alice zrobiła dla mnie tyle... Ale już jej nie ma. Szkoda. Wiesz gdzie jest? Czy nie wiesz?"
    –Jak to porwali Alice? Kto ją porwał?–dziewczyna poczuła jak przenika ją chłód
    "Ludzie którzy podesłali wam TO. Ten konflikt logiczny, wiesz... Oni polują na ciebie.  Chcą stworzyć kolejnego. Tyle eksperymentów się nie udało... Tylu z nas uciekło. Mało jest potworów na usługi. A ty byłabyś doskonałym potworem na usługi. Ty i ten twój zmutowany mózg dzięki któremu się uzdrawiasz i eksperymentujesz.
    – Polują na mnie? – Lilith zerknęła na Jeffa– Wiesz coś o tym?
    – Nie chciałem ci mówić.
    – To DLATEGO nie wypuszczałeś mnie z domu? Wiedziałeś o wszystkim?!
    – Nie denerwuj się Lili– Jeff wyjął z kieszeni dziwny list, który dostała wcześniej– To napisali oni. A teraz porwali Alice żeby cię zwabić w pułapkę! Wiedzieli że będziesz chciała ją uratować. Dlatego proszę cię, daj sobie spokój. Mogę zrobić to za ciebie. Wezmę sobie Slendera i Proxy'ch do pomocy. Uratujemy Alice, a oni nic ci nie zrobią.
    – Nie wiem czy się na ciebie gniewać, czy ci dziękować, ale powiem ci jedno; Alice to moja przyjaciółka i muszę ją uratować. Jeżeli mówicie prawdę i zagrożenie będzie duże, to trudno. Mam nadzieję że ktoś będzie w ogóle chciał nam pomagać. Slender i Proxy to zbyt mało, musimy zaangażować też kilku twoich znajomych.
    "Jak wzruszająco. A wiecie w ogóle, gdzie macie iść na to starcie tytanów?"
    –Do SCP,to chyba jasne?
    "Gówno, a nie SCP. Pozwól, że cię uświadomię dziewczynko. SCP to organizacja, która ma za zadanie przechwytywać wszystkie stworzenia paranormalne i zapobiegać ogólnoświatowej panice. Ale mają swoich przeciwników, bez których właściwie nie mieliby racji bytu. SWE, czyli Stowarzyszenie Władców Ewolucji. Grupa ludzi, którzy wierzą, że człowiek jest najwyżej w łańcuchu ewolucyjnym i z tego powodu ma prawo oraz obowiązek poprowadzenia ewolucji o krok dalej. Tak więc eksperymentują na ludziach i zwierzętach tworząc istoty podobne do nas i pana na filmie. Każdy mieszkaniec tego domu, oprócz Slendermana i Veroniki był kiedyś projektem. Mieliśmy stworzyć gatunek nowych ludzi. Ja– ludzi zamieszkujących świat internetu, którzy zamiast DNA mają kod binarny. Eyeless Jack to projekt gatunku, który przeżyłby bez zróżnicowanej diety. Jeff miał być bezlitosną maszynką do zabijania wynajmowaną różnym gangom za dziwki. A ty, moja droga miałaś stać się podobna do Slendermana. Poznali wcześniej jego moc i zapragnęli jej dla siebie."
    – On nie jest mutantem?– Jeff nie przejął się zbytnio tym, czego się dowiedział, albo nie dawał tego po sobie poznać.
    – Nie został stworzony. Taki był od samego początku– Lilith zaczęła w myślach łączyć wszystko w całość
    "Mądra jesteś. Twoja moc jest podobna to tej jaką on dysponuje. Można powiedzieć, że jest nieograniczona."
    – Ale to się nie zgadza– Jeff wyprostował się na krześle– Nie pamiętam żeby ktoś kiedyś mnie porwał i robił na mnie eksperymenty. Lilith też nie pamięta.
    – Skoro SCP ma przyrządy zmieniające pamięć, to oni też mogli je sobie załatwić – dziewczyna wstała i wyszła z pokoju. Czuła że potrzebuje przestrzeni dla siebie. Ogrom informacji ją przytłoczył i teraz była kompletnie zagubiona. Czuła się jak duch uwięziony w obcym ciele. Bo przecież to nie było jej ciało, tylko zmutowana powłoka.
    –Jestem PROJEKTEM?– mówiła patrząc na swoje odbicie w lustrze – Całe moje życie było zaaranżowane przez kogoś kto opisał wcześniej budowę mojego mózgu?
Chciało jej się krzyczeć i płakać ze złości, ale z drugiej strony jakaś wewnętrzna siła trzymała wszystkie emocje głęboko w jej sercu.
    –Być może gdyby nie Jeff dzisiaj toczylibyśmy ze sobą pojedynek na śmierć i życie...
    –Myślałam, że jesteśmy wyjątkowi– Lilith odwróciła się w stronę Slendermana– Że każdy z nas jest obdarzony przez naturę takimi zdolnościami. A tymczasem jesteśmy odpadkami. Nieudanymi eksperymentami.
    –Jesteście osobami, którym nie dałaby rady specjalna jednostka wojskowa. Może i  stworzył was czysty przypadek, ale przecież największe dzieła ludzkości powstawały przez przypadek! Wszystko na świecie to tak naprawdę jakiś przypadek, Lilith. A teraz trzeba pomyśleć o tym jak uratować Alice. Myślę że moje znajomości mogłyby tu pomóc.
    – A kogo sprowadzisz? – Lilith syknęła z wściekłością – Jestem taka zła na Bena! Powiedział to tak lekko, jakby mówił która godzina.
    – Niestety on już taki jest. Nie dba o uczucia innych i nie wie co to empatia. Może lepiej byłoby gdybyś dowiedziała się tego w momencie kulminacyjnym swojego życia, tak jak postaci z filmów. Wiem że jesteś w szoku i źle się czujesz ze sobą, ale pamiętaj że jesteśmy jedną drużyną. Wszyscy to przeszliśmy, a jednak żyjemy dalej. Zjednoczeni ze swoim przekleństwem. I wiesz co? Czasami to przekleństwo to dar.

7 komentarzy:

  1. świetna notatka! Biedna Alice. Hmm zastanawia mnie co będzie dalej

    Zapraszam na moje blogi:

    Wiedźmin: http://foxwitcher.blogspot.com/
    Lisica:http://blackfox98.blogspot.com/

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, nie wytrzymam do soboty bo po prostu czuję że to będzie jakaś taka wielka bitwa creepypasta vs. ludzie i się tak nakręciłam że mi mózg wywali w powietrze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby te notki pojawiały się częściej...^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to nie znają się na muzyce? xd A moje kochane OTP, Masky x Ukulele? xdd
    Tim umie grać na Ukulele~

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówka taka piękna.. Jeszcze jak się do tego słucha "epic soundtrack'ów".. Ach~

    OdpowiedzUsuń
  6. A tych biednych rozdziałów nie wyjustowałaś i nie poprawiłaś je*anych dywizów na myślniki bo...?

    OdpowiedzUsuń