sobota, 28 marca 2015

Dodatek: Historia oczami Lilith



Byłam bardzo ciekawa, jaki okaże się brat Jeffa, gdy już się go bliżej pozna.
Pewnego dnia poprosił mnie o rozmowę. Chciał dowiedzieć się trochę o Jeffie. Biedak nie znał praktycznie własnego brata. Pamiętał tylko ich dzieciństwo, a i to też niezbyt wyraźnie. Tak naprawdę, Jeff był dla niego teraz obcym człowiekiem. Widziałam, że nie czuli się w swoim towarzystwie zbyt komfortowo. Jeden patrzył na drugiego, jak na wybryk natury. Cieszyłam się, że będę mogła przyczynić się, chociaż trochę do zmiany tego stanu rzeczy.

Usiedliśmy w salonie z herbatą i ciasteczkami. Naprawdę chciałam mu pomóc, ale bałam się, że moje informacje nie okażą się dla niego wystarczające. Sama znałam Jeffa dopiero od kilkunastu miesięcy.
-Mam nadzieję, że nikt się nie obudzi głodny i nie wejdzie tu nagle- powiedziałam. Specjalnie wybrałam taką porę, żeby mieć względny spokój. Za dnia Jeff nie pozwoliłby nam spokojnie porozmawiać. Liu uprzedził mnie, że wolałby spotkać się bez niego.
-Też mam taką nadzieję- chłopak zrobił długa przerwę- Wcześniej dokładnie wiedziałem, o co chcę cię spytać, a teraz nie mam pojęcia, od czego zacząć.
-Mamy dużo czasu, nie spiesz się- starałam się go uspokoić. Wydawał się strasznie spięty tą rozmową.
-Może zacznijmy od czegoś zwykłego. Pamiętam, że kiedy byliśmy dziećmi, Jeff nienawidził ryb. Rodzice musieli go zmuszać, aby zjadł dorsza, albo zwykłe paluszki rybne.
-Teraz zjada wszystko- uśmiechnęłam się i mówiłam dalej. Nie ma takiej potrawy, którą by pogardził. Kiedy go nie pilnuję, wybiera jedzenie ze śmietnika.
-Naprawdę?
-Właściwie, to on chyba jest wiecznie głodny.
-Powiedz mi jak wy się... zaprzyjaźniliście? Z tego co wiem, to on chciał cię na początku zabić.
-Wiesz, to nie była taka prosta sprawa- zaczęłam- Do końca myślałam, że on jednak mnie zabije. Wiedziałam, że mnie kochał, ale chciał to zrobić, ze strachu.
-Nie rozumiem.
-Mówił, że po "zabiciu" ciebie bardzo cierpiał. Wyjaśnił sobie, że to przez miłość i dlatego uciekał od przywiązywania się do kogokolwiek. Prawdopodobnie, gdyby nie to, że Clark mnie porwał ostatniego dnia, nie rozmawiałabym teraz z tobą.
                                                                                        ***
Jeff mnie uratował  i zabił Clarka. Nie potrafię opisać jak się cieszyłam na jego widok. Oczywiście istniało ryzyko, że uratował mnie tylko po to, żeby później pozbawić życia. Ale widziałam w jego oczach szczere zmartwienie. Gdyby jednak chciał mnie zabić, nie martwiłby się, czy dojdę do siebie. Umowa już nie obowiązywała.
Byłam uznana za martwą, więc dopóki nie odzyskałam wszystkich sił, mieszkałam w kryjówce Jeffa. Naprawdę się starał, żebym tam miała jak najlepiej. Dał mi praktycznie nietknięty pokój. Najbardziej czysty i bez napisów na ścianach. Chciał, żebym jak najszybciej odzyskała pełnię sił i muszę przyznać, że dobrze mi tam z nim było. Tylko źle się czułam patrząc na swoją twarz. Napis był wprawdzie dość mały, ale jednak widoczny. Chciałam się go pozbyć, więc wycięłam sobie uśmiech na policzkach. A raczej próbowałam wyciąć, bo to było aż zbyt bolesne. Jeff musiał mi pomóc. Na początku go to zaszokowało, ale w końcu zaakceptował to, co zrobiłam.
                                                                                        ***
-Nie masz już tego napisu- zauważył Liu- A blizny też goją ci się zadziwiająco dobrze.
-To pewnie przez tę moją dziwną moc. Mimo wszystko, nie chciałabym, żeby uśmiech zniknął całkowicie. Czuję się dzięki niemu bardziej związana z Jeffem.


Chłopak odruchowo dotknął swojej twarzy. Byliśmy połączeni tymi bliznami. Jeff dał je nam obojgu. Przez to czułam się, jakby jego brat był jednocześnie moim bratem.
-Powiedz mi o nim coś jeszcze- poprosił- Co się zdarzyło potem?
                                                                              ***
Zamieszkaliśmy w tym domu. Był ruiną i dużo czasu zajęło nam doprowadzenie go do stanu używalności. Jeff nie zabijał tak długo, że zaczęły krążyć plotki o jego śmierci. Powoli w domu pojawiali się nowi mieszkańcy. Oczywiście ta abstynencja Jeffa nie trwała długo. Niedługo potem zabił kolejną ofiarę i wtedy w mediach pojawiły się informacje o jego powrocie. Cóż, prawdę mówiąc spodziewałam się, że on nie da rady całkowicie przestać zabijać.
Życie z Jeffem jest pełne mocnych wrażeń. Tak bardzo, że po kilku miesiącach te mocne wrażenia nie były dla mnie niczym specjalnym. Popadliśmy w ekstremalny rodzaj rutyny. Pamiętam jego wściekłość, gdy dowiedział się, że za pomocą swojej mocy "grzebałam mu w mózgu" W końcu jednak pogodził się z tym, iż posiadam tę umiejętność.
Kiedyś poprosił mnie o asystowanie sobie podczas zabójstwa. Zmusił, żebym rzuciła zapalniczkę na polanego benzyną człowieka. Mimo że był to morderca wybrany przez system doboru ofiar, nie czułam się dobrze. Wtedy po raz pierwszy miałam ochotę go zostawić, ale jednak tego nie zrobiłam. Kocham Jeffa i chcę dla niego jak najlepiej, a wiem, że związek ze mną dobrze na niego działa.
                                                                              ***
-To co mówisz trochę mnie jednak przeraża- powiedział Liu- Tej strony mojego brata nie znałem. Aczkolwiek nie mówię, że nie zdawałem sobie sprawy z jej obecności. Nie wiedziałem tylko, że daje o sobie tak bardzo znać.
-To się tylko tak wydaje- zapewniłam- On jest bardzo... przyjazny. Jak się go bliżej pozna, to potrafi być naprawdę dobrym przyjacielem.
Przyjacielem. Bo powiedzieć, że kochankiem byłoby niezręcznie. Zwłaszcza, gdy opowiedziałam o jego obsesji.
Liu nie miał już pytań, więc nasze spotkanie przy herbatce uznałam za zakończone. Miałam nadzieję, że te kilka informacji pomoże zmniejszyć dystans między nimi spowodowany przez lata rozdzielenia.
Jeff nie spał. Leżał z zamkniętymi oczami, ale gdy tylko poczuł mnie obok siebie, zaczął się przytulać i wkładać mi ręce pod koszulkę.
-Lili- wymruczał mi do ucha- Gdzie byłaś?
-Liu chciał ze mną porozmawiać- odparłam. Jeff zajął się zsuwaniem moich spodenek.
-Lubisz Liu?- zapytał przesuwając ręką po moim udzie. Przeszedł mnie lekki dreszcz. On zawsze miał bardzo zimne dłonie.
-Jest sympatyczny. Ale nie dostrzegam miedzy wami zbyt dużego podobieństwa.
-Jest lepszy niż ja?
-Nie powiedziałam tak- mój oddech automatycznie przyspieszył pod wpływem jego pieszczot. Jeff nie był romantycznym kochankiem. Robił to wszystko z pożądania, a nie z miłości.
Jego skóra była wysuszona i chropowata. Uwielbiałam jej dotykać, zwłaszcza na plecach. Kiedy czuł tam moją rękę, śmiesznie dygotał
Jak mam opisać resztę? Cóż, większość dziewczyn w moim wieku nie czułoby się usatysfakcjonowane. Jeff nie lubił, gdy podnosiłam się, by go pieścić. Według niego powinnam cały czas leżeć bez ruchu i pozwalać mu na wszystko, co chciał robić. I to właściwie wszystko. Bez żadnych ozdobników, bez cotygodniowych zmian pozycji. Cały czas tak samo. Oczywiście trwało to tak długo, dopóki nie uznał, że już wystarczy. Moje zmęczenie nie grało tu roli. Ale właściwie to mi się to podobało. Jeff naprawdę często potrzebował tych zbliżeń. Poza tym czułam się wyjątkowo, bo to jedynie moja obecność rozpalała w nim tę żądzę. Wiele razy powtarzał, że działam na niego inaczej, niż reszta dziewczyn. To było miłe.
Cała moja relacja z nim opierała się na "dziwnych uczuciach". To nigdy nie była miłość, tylko dziwne uczucie. "Lili, powodujesz we mnie dziwne uczucie." W końcu ja też zaczęłam tak do niego mówić. Trzeba było bardzo dbać o to dziwne uczucie.
Ulubioną potrawą Jeffa stała się jajecznica na cebulce. Nie wiem od kiedy zaczął ją tak ubóstwiać i co było tego powodem. Po prostu pewnego dnia poprosił mnie o jajecznicę na śniadanie, następnego też i następnego. Tak więc rano poszłam do kuchni i automatycznie zaczęłam ją przygotowywać. Oczywiście mogłam obudzić Jeffa i poprosić go, żeby sam zrobił sobie śniadanie, ale dobrze wiedziałam, jakie miałoby to opłakane skutki. Nie byłam kurą domową,po prostu zdawałam sobie sprawę, że nie stać nas na nową kuchnię.
Jego kulinarne zdolności były wręcz dramatycznie niskie. Mimo to, czasem próbował mi pomóc w przygotowywaniu posiłków. Dawałam mu zawsze niezbyt skomplikowane zadania, przy których po prostu nie dało się popełnić błędu. Po kilku lekcjach ze mną potrafił samodzielnie ugotować makaron, ale to była jedyna rzecz, jakiej się nauczył. Prawie w każdy czwartek gotował dwa kilogramy makaronu i częstował wszystkich. Ja robiłam sosy. Spaghetti, truskawkowy, mleczny, czekoladowy. Każdy wybierał swój ulubiony. Jeff był dumny, że ludzie chcą jeść jego makaron.

Radości, smutki... Jak w normalnym związku. Jednak było coś, co naprawdę mi się nie podobało i nadal się nie podoba. Nigdy nie pogodzę się z jego szaleństwem. Nie będę zadowolona z tego, że pozbawia niewinnych ludzi życia. Czy wynika to z tego iż chcę ocalić jego duszę? A może z własnych lęków? Nie wiem.
Jestem dziewczyną seryjnego mordercy. Proszę, nie potępiajcie mnie za to. Dla was ten człowiek jest potworem, ale dla mnie to najdroższa osoba na świecie. Pomagam mu na wszystkie możliwe sposoby i będę do robić do końca życia. Zrobię dla niego wszystko. Kocham go. Nie wstydzę się tego uczucia, ani nie żałuję go.
Kocham mojego Jeffa.

1 komentarz:

  1. Awwwwwww....Takie kjut! Ale jajecznica na cebulce i makaron mnie rozwalił :)

    OdpowiedzUsuń